Carstensz Pyramid

Najtrudniejszą górą z całej Korony Ziemi jest chyba Carstensz Pyramid (4884 m n.p.m.), przynajmniej jeśli chodzi o logistykę. Położona w prowincji Indonezji zwanej obecnie Papuą (dawna Irian Jaya) na wyspie Papua Nowa Gwinea, na terenie kopalni złota i miedzi, z której Indonezja czerpie olbrzymie zyski, najwyższa góra Oceanii znajduje się jakby w oku cyklonu - sama nie jest może specjalnie niebezpieczna, jednak dotarcie do niej to nie lada wyzwanie. Od 30 lat Irian Jaya wykazuje bardzo silne tendencje separatystyczne, targana jest walkami partyzanckimi, rozgrywkami politycznymi oraz straszliwą biurokracją. Aby dostać się na własną rękę pod górę, trzeba uzyskać rozliczne pozwolenia oraz dopełnić jeszcze liczniejsze formalności, a jak już się dotrze na wyspę, to może się okazać, że pozwolenia w międzyczasie zdezaktualizowały się! Alternatywą są wyprawy organizowane przez różne agencje, jednak ich ceny są niebotyczne. Na pocieszenie pozostaje fakt, że szczęśliwcy, którym uda się pod górę dotrzeć, cofają się o parę tysięcy lat wstecz, trafiają bowiem do epoki kamienia łupanego i nagle znajdują się w otoczeniu ludzi bardzo mało skażonych cywilizacją i żyjących w nieprzebytej dżungli z dala od naszego świata, którego częścią wcale nie chcą się stać. Spotkanie z nimi, to jest dopiero przeżycie!

Góra swoją nazwę popularną wśród wspinaczy na całym świecie zawdzięcza holenderskiemu żeglarzowi Janowi Carsenszowi, który zobaczył ją w 1623 r. podczas swojej podróży przez południowo-wschodni Pacyfik. Obecność góry pokrytej śniegiem tak blisko równika przez następne 300 lat budziła wiele wątpliwości i niedowierzanie, dopiero w XX wieku udało się tam dotrzeć i ją zdobyć. Następnie góra została przemianowana na Puncak Jaya (Góra Zwycięstwa) w latach 60. XX w. po przejęciu kontroli nad Irian Jaya przez Indonezję. Nazwa ta jednak nie jest zbyt popularna poza samą Indonezją.

Jeżeli chodzi o przygotowanie do wyprawy i trudności, to przede wszystkim trzeba uporać się z logistyką, potem już nic nie jest trudne. Warto mieć oczywiście pewne doświadczenie we wspinaczce skałkowej i zabrać swój szpej na górę. Grań Piramidy wyceniana jest na III-IV w VI-stopniowej skali, a uskoki nawet na V-VI, więc jest to już jakaś trudność techniczna, szczególnie jeśli doda się do tego wysokość góry i zmienną pogodę. Ze względu na położenie na równiku, w niższych partiach góry pochłoniętych przez las równikowy codziennie leje deszcz, zaś wyżej można spodziewać się opadów śniegu. Nie należy też zapominać o chorobie wysokościowej, szczególnie, jeśli ktoś decyduje się na wariant z helikopterem. W bardzo krótkim czasie można przebyć drogę z poziomu morza do Base Campu na 4200 m n.p.m., co źle się na ogół kończy. Generalnie jest to ładna granitowa góra o ostrych krawędziach - bardzo przyjemny cel wspinaczkowy, gdyby nie te trudności z dotarciem na miejsce...

Pierwszym zdobywcą Piramidy był słynny austriacki wspinacz Heinrich Harrer (to ten od filmu "Siedem lat w Tybecie" i od pierwszego przejścia Północnej Ściany Eigeru). Wraz z nim na górę weszli wspinacz skalny Russel Kippax oraz holenderski oficer Albert Huizenga. Na szczyt dotarli 13 lutego 1962 r. drogą prowadzącą przez ścianę północną i górną część grani zachodniej, uważaną obecnie za standardową. Jednak na Harrerze większe wrażenie niż sama góra wywarła dżungla i pierwotne ludy ją zamieszkujące. Owocem jego podróży w ten dziki zakątek świata była książka: "I Come from the Stone Age" (Pochodzę z epoki kamienia łupanego). No, cóż, prawie nadzy przewodnicy i ludzie mieszkający w wioskach dokładnie tak, jak ich przodkowie tysiące lat wcześniej potrafią wywrzeć piorunujące wrażenie! Obecnie na szczyt Piramidy Carstensza wiedzie ponad 10 dróg i różnych ich wariantów, najczęściej wybierana jest ta klasyczna, śladami Harrera.


Copyright © 2005-2007 7summits.pl All rights reserved.