Projekt Korona Ziemi

 

Pomysł zdobycia Korony Ziemi narodził się pewnego pięknego dnia (w kwietniu 2004r.) w Himalajach w drodze do Gokyo. Był to pierwszy słoneczny dzień po kilku dniach nisko płożących się mgieł i opadów - niżej deszczu, a wyżej śniegu i naszym oczom wreszcie ukazał się Everest! Niby nic wielkiego, ale taki widok po iluś tam dniach zupełnie bez widoków wywołał u nas szczery zachwyt i pragnienie znalezienia się tam, na tym cudownym białym wierzchołku z rozwijającym się pióropuszem śniegu.

Wiadomo jednak, że wejście na Matkę Gór wymaga odpowiedniego przygotowania, doświadczenia, kondycji, wyposażenia, funduszy i... długo by jeszcze można było wyliczać, więc stwierdziliśmy, że lepiej podejść do tematu etapami - jest wiele pięknych gór na całym świecie, więc w drodze na Everest można pokusić się o Koronę Ziemi, żeby w ogóle cały ten projekt miał szanse powodzenia.

No, właśnie, a co to jest właściwie Korona Ziemi? Są to najwyższe szczyty wszystkich kontynentów, jednakże, ze względu na różnice zdań i klasyfikacji różnych wspinaczy, geografów i innych mających coś do powiedzenia specjalistów, szczytów jest właściwie 9, a nie 7.

Ktoś mógłby się zastanawiać po co właściwie pchać się na te wszystkie wierzchołki, wlec się przez pół świata, żeby wejść na jakąś górę, męczyć się w namiocie, marznąć i ogólnie strasznie się sponiewierać, zanim się osiągnie tak niematerialny cel, jak stanięcie na szczycie, dajmy na to, Góry Kościuszki w Australii. No cóż, sławny himalaista Reinhold Messner, zapytany kiedyś po raz enty, po co właściwie wchodzi na kolejne góry, odpowiedział lakonicznie: Bo są. I nie była to bynajmniej odpowiedź, aby zbyć namolnego dziennikarza - po prostu nie istnieje lepsze wyjaśnienie tej kwestii. No, bo jak wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie był w górach, że tylko tam można doznać naprawdę pierwotnych emocji. Że tylko tam myślenie człowieka zostaje zredukowane do podstawowych funkcji, mających na celu zapewnienie przetrwania, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało: Idź dalej, nie zatrzymuj się na dłużej, niż musisz, nie myśl za dużo, nie patrz w przepaść, nie wolno ci się osunąć, po prostu idź! W tym układzie jest tylko człowiek i natura w pierwotnej postaci - wiatr, słońce, śnieg, mróz, skały.

Oczywiście, ktoś może z kolei powiedzieć, że w górach tak wiele już zostało zrobione -ubiegłe dekady - lata siedemdziesiąte, osiemdziesiąte - były to złote czasy himalaizmu i Polacy zapisali bardzo wiele chlubnych kartek w historii zdobywania nowych ścian, gór, przecierania dróg, których nikt wcześniej nie uważał za możliwe do poprowadzenia. Dziś nawet dzieci wiedzą, kim był Jerzy Kukuczka, czy Wanda Rutkiewicz. Po co więc zdobywać jakąś tam Koronę Ziemi? Bo również dzisiaj jest to wyzwanie dla każdego, kto tylko zechce je podjąć, na miarę jego możliwości. Mimo całej komercjalizacji i spopularyzowania gór, również tych najwyższych, nadal liczy się człowiek, bo to on musi w końcu wejść na szczyt. Każde kolejne wejście prowadzi do lepszego poznania siebie, swoich możliwości, pokonania słabości, stanowi pewne wyzwanie.

A my lubimy podejmować wyzwania! I nie chodzi o ten krótki moment na szczycie, gdy czasu jest tylko tyle, by zmarzniętymi palcami nacisnąć spust migawki. Chodzi o tę całą żmudną drogę, o proces zdobywania, przygotowania, podejmowanie różnych zabiegów. Zdobywanie kolejnych szczytów to możliwość sprawdzenia się, ale także poznania ciekawych ludzi, nawiązania przyjaźni na wiele lat, no i po prostu bycia w górach - nawet z perspektywy tych trochę niższych (nie muszą to być od razu Himalaje), problemy życia codziennego zdają się tak odległe, jakbyśmy nagle przestali mieć z nimi cokolwiek wspólnego, a każdy zmęczony mięsień zdaje się krzyczeć z radością: Chwilo trwaj, jesteś tak piękna!


Copyright © 2005-2007 7summits.pl All rights reserved.